niedziela, 11 listopada 2012

II cześć opowiadania.

Jesteś zachwycony pierwszą częścią powiadania "New Life"? Jeśli tak, to zapraszam do przeczytania drugiej, która znajduje się tutaj: 

New Section In Life


Ninja.






sobota, 3 listopada 2012

Epilog

Dziewczyna podśpiewywała sobie pod nosem, przyglądając się jak chłopak naprawia półkę.Odłożył narzędzia na bok i wstał, z rękoma założonymi na biodrach.
-Idę do toalety. - Li posłał Elizabeth uśmiech i wyszedł z pokoju.
Wiewiórka upewniła się,że dotarł do łazienki i szybko wyciągnęła telefon, siadając na swoim miejscu.
"Daj jeszcze nam cztery godziny ~Niall"
Przeklęła w duchu i odłożyła telefon. Liam powrócił do pokoju,, a Elizabeth zaśmiała się głośno, na jego widok.
-Co? - spytał rozkojarzony, nie mając pojęcia o co jej chodzi.
-Masz.. - próbowała opanować śmiech, ale jej to nie wychodziło. - Rozpięty rozporek! - wydusiła z siebie.
Chłopak szybko go zapiął i sam przy tym się zaśmiał.
-Przy okazji, fajne bokserki... w strusie. - znów wybuchła nie opanowanym śmiechem, zasłaniając twarz dłońmi.
-Och.. - kucnął, aby kontynuować naprawę pułki. - A chociaż podobały Ci się?
-Bardzoo.. - uśmiechnęła się szeroko.


W tym pokoju nikt nie siedział. Niall z Louis'em przynosili rzeczy, Harry gotował w kuchni, a Eleanor zajmowała się przystrojeniem salonu. Zayn'a tutaj nie było, chłopak pewnie o tej porze jeszcze śpi i szybko się nie obudzi, a Lucy nie ma tu śladu. Nie ma zamiaru przyjść tutaj szybciej niż na ustaloną godzinę.

-Uważaj! - krzyknął Louis na blondyna.
-A co robię?! - warknął do niego.
Brunetka odstąpiła od balonów i wyszła, aby zobaczyć co oni robią. Nieśli duży, dwu piętrowy tort o smaku śmietankowo-tofikowym., na samym jego czubku, były wbite dwie świeczki, w kształcie liter "1" i "9". Niall'owi na jego widok, oczy się świeciły, przy czym nie skupiał się na jego niesieniu.
-Kładziemy.. - oznajmił dwudziestolatek, szykując się do postawienia do na stole.
-Mogę zjeść kawałek? - spytał błagalnie Horan.
-Nie! - wrzasnął Harry, wychodząc z kuchni. - Jak będzie on wyglądał, gdy go potniesz?! - spytał, zawieszając na barku szmatkę. - Jest piękny.. i taki ma zostać! Za kilka godzin go zjesz! A czym prędzej tu ogarniecie, tym prędzej...
-Zjem go.. - rozmarzył się głodomor.


-Zrobione. - oznajmił, siadając koło niej.

Dziewczyna zastanowiła się przez chwilkę, lekko się uśmiechając. Półka była jak nowa jak wtedy, kiedy ją zakupiła, do nowego pokoju. Z ciemnego drewna, z kremowymi uchwytami..
-Dziękuję. - posłała mu ciepły uśmiech. - Może jesteś głodny?
-Bardzo.. - zaśmiał się, odchylił się do tyłu i rozłożył się na jej ogromnym łóżku.
-To chodź zrobimy coś w kuchni..
-Możemy iść do restauracji, będzie szybciej. - zaproponował, idąc za nią.
-Nie! - odpowiedziała szybko. -Tutaj będzie zdrowiej.. - czując wibracje w telefonie, wyjęła go i odczytała wiadomość.
"Daj nam jeszcze dwie godziny ~ Niall"

Zrobili spaghetti, nałożyli je sobie na talerze i razem usiedli przy stole.

-Liam.. jesteś genialnym kucharzem. - powiedziała, zajadając się daniem.
-Sam tego nie robiłem - przypomniał jej -Ale.. gdybyś posmakowała jak to robi Harry.. - zrobił minę jakby przed chwilą, wgryzał się w soczyste, słodkie jabłko, oblizując po tym usta.
Dziewczyna zaśmiała się, nabierając na widelec makaron.
-Jakoś wyczuwam, że niedługo będzie miał niespodziewanego gościa. - uśmiechnęła się, dalej zajadąc się pychotą.
Zjedli, po czym umyli po sobie sztućce i talerze. Elizabeth spojrzała na zegarek i widząc tą godzinę, powiedziała:
-Ja się tylko przebiorę i odprowadzę Cię do domu, bo i tak będę się nudzić. - oznajmiła mu, z uśmiechem i weszła do swojego pokoju.
Zrzuciła z siebie ubrania, założyła koronkową sukienkę, koloru karmelowego, zwykłe adidasy, ponieważ u przyjaciela zmieni je sobie na bardziej eleganckie. Włosy jeszcze raz rozczesała i pozostawiła rozpuszczone. Nałożyła na to czarny, jesienny płaszcz, aby Payne nie zorientował się, że coś jest nie tak. Zapięła wszystkie guziczki i wyszła do blondyna.
-Już. - powiedziała z uśmiechem i razem wyszli z domu.


Wszyscy biegali jak szaleni, aby wszystko było gotowe na przyjście jubilata. Każdy miał w dłoniach konfetti i prezent blisko siebie. W kominku palił się ogień, był cały ozdobiony urodzinowymi dekoracjami. W domu panowała cisza, gdy ktoś odkluczył drzwi i wszedł do domu.

-Chodź mam dobre ciasto. - oznajmił Li, zapraszając ją do domu.
Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej i weszła za chłopakiem. Powolnymi ruchami odwiązywała apaszkę z szyi, gdy coś spadło i rozbiło się o drewnianą podłogę.
-Co to? - spytał rozkojarzony Payne, stojąc w miejscu.
-Pewnie mysz. - powiedziała, dalej z uśmiechem na twarzy.
Liam stanął w salonie, rozejrzał się po nim i widząc balony, wstążki i smakołyki uśmiechnął się szeroko.
-Wszystkiego Najlepszego! - krzyknęli wszyscy razem, wyskakując zza mebli.
Lubilat klasnął w dłonie ze szczęścia, śmiejąc się przy tym.
-Sto lat, sto lat...! - zaczął Niall, który szczerzył się od ucha do ucha.

Lucy uśmiechnęła się do Matt’a i chwyciła go pod ramię, zanim doszli do domu Liam’a. Przez okno było widać Elizabeth tańczącą z Liam’em, Niall’a, który jadł ciasto i… Zayn’a. Nagle Lucy zatrzymała się, przy czym szarpnęła mocno chłopaka. 


-Coś się stało? –spytał ją i położył swoją ciepłą dłoń na jej policzku.
Uniósł jej twarz, chwytając ją za brodę, a ona spojrzała  w jego zielone tęczówki.
-Nic, wszystko jest w porządku. –wymusiła kolejny uśmiech. –Chodź tu. –szepnęła i poprawiłam kołnierzyk koszuli, którą miał na sobie, a potem marynarkę, którą zarzucił na nią. –Jesteś gotowy?
-A ty? –spytał, nie odpowiadając jej.
-Oczywiście, to są przecież moi przyjaciele, którzy cały czas na mnie nas czekają, więc chodź. –pociągnęła go za rękę w stronę drzwi, i zapukała, puszczając jego dłoń i przekładając prezent do drugiej ręki.
Po chwili drzwi się otworzyły i dziewczyna zobaczyła bujną czuprynę Harry’ego, który zamiast spojrzeć na nią, utkwił wzrok na Matt’im.
-Cześć, Hazz. –powiedziała, zwracając jego uwagę na sobie.
-Lucy. –wyszeptał jej imię, i przelotnie na nią spojrzał, wzrokiem wracając do chłopaka stojącego tuż obok niej.
-To jest Matt, mój… przyjaciel. –uśmiechnęła się i poczuła na sobie tym razem wściekły wzrok Hazzy.
-Wejdźcie. – otworzył drzwi i przechodząc obok niego, spojrzała na niego pytająco, lecz odwrócił wzrok i zamknął drzwi, gdy tylko oboje weszli do środka, a potem zniknął w pokoju, skąd dochodziła głośna muzyka.
Lucy ściągnęła z siebie czarny płaszcz i odwiesiła go na wieszak. Po czym ruszyła w stronę pokoju, prowadząc za sobą bruneta. Gdy oboje weszli do pokoju, dziewczyna uśmiechnęła się widząc uśmiechniętą kuzynkę i roześmianych przyjaciół, ale gdy jej wzrok utkwił na Zayn’ie, tym razem nie wiedziała co zrobić – ta zawsze, opanowała i odważna, dziewczyna, zaczęła tracić panowanie nad swoim ciałem.
-Cześć, Li. –podeszła do szatyna i wręczyła mu mały, skromny prezent opakowany w złoty ozdobny papier. –Wszystkiego najlepszego. –wymieniła się z nim pocałunkiem w policzek i jeszcze trochę spięta, usiadła tuż obok Matt’a, na kanapie, który podał jej szklankę z napojem. –Dzięki. –odwzajemniła uśmiech, maskując przerażenie, które panowało w jej sercu.
-Co się dzieje? –spytał ją chłopak, który nie raz widział ją już w takim stanie.
-Nic, nic. Baw się, a ja idę do łazienki. –wstała i poprawiła granatową sukienkę, którą miała na sobie. 
–Gdzie jest łazienka? –spytała przechodząc obok Louis’a, który wskazał ręką w stronę długiego korytarza, i wrócił na parkiet razem z Harry’m.
Lucy ruszyła wzdłuż korytarza, w którym unosił się zapach wody kolońskiej Liam’a. Brunetka nie była jeszcze w tym domu i omijając kolejne pomieszczenia, nie była pewna, gdzie powinna wejść. Była zdecydowanie za tym, aby w domach chłopaków, na drzwiach był znaczek ‘WC’, ale to nie od niej zależało. Może gdyby teraz się zgubiła, i nie potrafiła znaleźć drogi powrotnej, ktoś w końcu zdałby sobie sprawę, że jej nie ma i ruszyłby ją poszukać. A gdyby znalazł ją przerażoną, siedzącą w ciemnym kącie jednego z pokoju, zaniepokoiliby się tak bardzo, że bez przymusu umieściliby taki znak na drzwiach? Lucy zaśmiała się z własnej głupoty i oparła się o ścianę, głośno oddychając.
Gdy zamknęła oczy, poczuła czyjś oddech na swojej twarzy. Szybko się ocknęła, i spojrzała na chłopaka stojącego przed nią.
-Nie przywitałaś się ze mną… -powiedział obrażonym tonem, chyba chciał rozluźnić jak najbardziej napiętą atmosferę między nimi.
-Cześć, Zayn.
-Unikasz mnie. –powiedział, nie oczekując, aż ona pierwsza się odezwie.
Podparł się ręką, nachylając nad dziewczyną niepewnie, a na jego twarzy ukazał się tajemniczy, szeroki uśmiech, który kochały miliony dziewcząt na całym świecie, ale w tym momencie nie robił wrażenia na Lucy.
-Gdzie jest łazienka? –spytała, nie panując nad swoim głosem, który teraz drżał jak nigdy przedtem.
-Zgubiłaś się? –zaśmiał się, przypominając sobie sytuację, w której się poznali, było zupełnie tak samo. –Tam. –wskazał ręką na drzwi, niedaleko nich.
Dziewczyna ruszyła w ich stronę i gdy za nimi zniknęła, Zayn stał na korytarzu, myśląc co powinien zrobić. Postanowił zacząć działać, zamiast ciągłego myślenia i ruszył w stronę drzwi, za którymi była Lucy. Wszedł przez nie i zobaczył zapłakaną dziewczynę siedzącą przy umywalce, która nagle zerwała się na nogi.
-Wyjdź. –powiedziała cicho, odkręcając kran. –Wyjdź! –krzyknęła i drżącą dłonią próbowała zakręcił z powrotem kran. Nagle poczuła na niej, czyjąś dłoń i zobaczyła Zayn’a, który w ciszy, pomógł jej uporać się z małym problemem.
-Nie tym razem. –szepnął jej do ucha i odwrócił Lucy w swoją stronę, chwytając ją za nadgarstki. –Powiedz coś. –powiedział widząc, smutek na twarzy dziewczyny. Był na siebie zły, że on był temu wszystkiemu winny.
-Co mam powiedzieć?! –wybuchła i zaszlochała. –Odrzuciłeś mnie, czy to nie wystarczające, aby nic nie mówić? Po prostu milczeć? Ty, tak zdecydowałeś odtrącając mnie.
-Nie chciałem cię zranić… -zaczął, ale ona mu przerwała swoich głośnym śmiechem.
-Nie chciałeś mnie zranić. –powtórzyła jego słowa i przetarła mokre policzki, zimnymi dłońmi. –Właśnie, wtedy to zrobiłeś.
Chciała wyjść, lecz on zagrodził jej drogę, własnym ciałem. Chciała już stamtąd wyjść, uciec. Ale on jej na to nie pozwolił, całkowicie różnił się od Matt’a. Oboje byli opiekuńczy, ale Zayn był wariatem… Był szalony. Zayn zdobywał, Matt oswajał. Matt był cichy i ustępliwy, Zayn – zawzięty i głośny. Może teraz Lucy wolała, mieć coś nad czym nie potrafiła panować, może wolała, żeby ktoś panował nad nią. Może miała dość spokoju.
-Lucy, ja… -zaczął, ale spłoszył się, gdy na niego spojrzała. Jego karmelowe oczy, były pełne smutku i pokory, nie chciał jej nigdy zranić. –Przepraszam, nie chciałem cię zranić. Chciałem, abyśmy razem czerpali z naszego pierwszego razu przyjemność. Żebyśmy oboje to pamiętali. Nie chciałem, abyś się obudziła, i pamiętała jak przez mgłę, pocałunki, którymi obdarowałbym twoje ciało i słowa, które miałyby wtedy pozostać tylko między nami. Chciałem, tylko…
-Zamknij się.
-Co? –spytał niepewnie i ujrzał uśmiech pojawiający się na jej twarzy.
-Zamknij się i mnie pocałuj.
Patrzał na nią przez chwilę, nie będąc pewny, czy aby dobrze usłyszał. Tymczasem Lucy się niecierpliwiła i dłużej nie czekając, sama wzięła owoc, na który zbyt długo czekała.


Ciąg dalszy
nastąpi...
____________________________________________________________________
Kilka słów od autorki:
Więc to już koniec pierwszej części opowiadania "New Life". Tak trochę dziwnie jest mi to pisać.. Ale wspaniale było mi "stworzenie" tak cudownej dla mnie opowieści. Może jeszcze nie wiecie.. ale mam zamiar to teraz powiedzieć każdemu - dwie główne bohaterki (Lucy i Elizabeth) to postacie prawdziwe, istniejące w Waszym, moim życiu. Są to osoby bardzo dobrze mi znane, a jedną z nich nawet kocham, bardzo. Szczerze mówiąc, to co druga postać w tym opowiadaniu jest prawdziwa. Tylko nieliczną są moją wyobraźnią. 
Chciałam Wam serdecznie, po raz kolejny podziękować - za to, że jesteście przy mnie, nie fizycznie, ale duchowo. Kocham wiele ludzi.. i jesteście nimi Wy. Wszyscy, którzy czytają to co piszę, piszę do Was. Piszę o moich marzeniach.. a częściowo to są moje sny. Tak, wiem .. śmieszne. Na przykład.. moja nazwa "Ninja" wzięła się ze snu..bardzo śmiesznego. Pojechałam do jakiejś tajnej świątyni, gdzie trenowali młodych Ninja.. i był tam taki seksowny Koreańczyk. Oczywiście nie był tak seksowny jak Louis, Niall, Zayn, Liam czy Harry.. ale był przystojny.
Trochę się rozpisałam.. przynajmniej dowiecie się coś więcej o mnie. 
---------------
Szczegóły dotyczące nowej części dodam już wkrótce.

Zboczona Ninja.










czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział XXX

Kuzynki chodziły pomiędzy regałami, szukając rzeczy na przygotowanie kolacji. Lucy czuła się beznadziejnie -  najpierw ta wizyta Harry'ego, a teraz ona - Elizabeth, która mówiła jej cały czas to samo.
-No proszę... - dalej ją męczyła.
Brunetka przewróciła oczami i włożyła do koszyka sos mięsny, którego i tak nie będzie jadła.
-Lucy.. - zaczęła znowu. - No proszę...zrób to dla mnie. - uśmiechnęła się zachęcająco.
-On tam będzie.. - powiedziała cicho.
-Będzie. Ale co Cię to obchodzi? Idź.. - chciała kontynuować, ale kuzynka jej przerwała.
-Może, dlatego, że mi głupio?! - warknęła pod nosem.
Wiewiórka posłała jej pytające spojrzenie, krzywiąc się lekko przy tym.
-Jaką głupotę palnęłaś? - spytała, biorąc od niej koszyk.
-Żadną..
-Lucy! Nie kłam.. - pogroziła jej palcem. - Wiesz, że tego nie lubię, nie lubię, kiedy ktoś jest ze mną nie szczery.
-Odrzucił moje zaproszenie do łóżka! - wydusiła. - Pasuje?!
Osiemnastolatka dalej patrzała na Lucy, ale tym razem inaczej. Ktoś inny mógłby pomyśleć, że ona żartuje, ale Elizabeth wiedziała, kiedy jej najbliższa kuzynka mówi prawdę.
-No, ale jak...przecież się całowaliście, to mówi coś.. że miał na Ciebie ochotę. - tłumaczyła, dalej nie wiedząc wszystkiego.
-Skończmy temat. - dziewiętnastolatka wzięła makaron i poszła dalej, wzdłuż wysokich półek.


Kilka dni później



Na niebie znajdowało się kilka chmur, z których za raz mógł lunąć deszcz, ale Londyńczyków to nie obchodziło, oni są do tego najzwyczajniej przyzwyczajeni.

Elizabeth wyszła z kiosku, odwinęła batonik i wzięła gryz, wkładając portfel do torebki. Jej telefon właśnie zadzwonił, więc wyjęła do i odebrała połączenie.
-Cześć Eli. - zaśmiał się blondynek. - Gdzie jesteś?
-Cześć, właśnie wracam do domu. - uśmiechnęła się lekko.
-Musisz mi pomóc. - oznajmił jej. - Czekam… - powiedział i rozłączył się.


Weszli do mieszkania. Najpierw dziewczyna pomyślała, że to apartament wysokiej klasy, ale się myliła. Prawda te mieszkanie było wysokiej klasy, ale należało do Matt'a. Skórzana kanapa, telewizor z pięćdziesięcioma calami, dębowe drzwi, do każdego pomieszczenia.

-Wow... - powiedziała zdziwiona, dalej rozglądając się po domu.
-Chcesz coś do picia? - spytał, z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Nigdy nie podejrzewała, że jej były będzie miał taki dom, a jak ma się taki dom, to również kasę. Prawda Matt jest oszczędny i potrafi zainwestować w to, na czym mu zależy, ale nigdy nie sądziła, że osiągnie coś takiego.
-Soku. - powiedziała cicho.
Usiadła na kanapę, a on za raz przysiadł się koło niej, z dwoma szklankami.
-Dziękuję. - uśmiechnęła się do niego, biorąc od niego sok, którego upiła łyk.- Ładnie tu masz…
-Też mi się podoba. - zaśmiał się cicho.
-Widać, że dobrze Ci się powodzi. - dodała, dalej z lekki uśmiechem.
-Nie narzekam.. a jak u Ciebie? Nawet nic nie mówisz..
-Dobrze, jakoś czas szybko leci w tym wielkim Londynie. - zaśmiała się.
Przyjrzał się jej i pokręcił przecząco głową.
-Mnie nie oszukasz. - pomachał jej palcem przed nosem.
-Czemu, każdy myśli, że ze mną jest coś nie tak?! - wstała i odeszła kilka kroków, wpatrując się w duży obraz na ścianie.
-Po prostu dobrze Cię znam, Lucy. - stanął za nią. - Te dwa lata związku nie poszły na marne. 
Zaśmiała się cicho.
-Zmieniłam się…
-Ale ta cecha pozostanie w tobie na zawsze. - szepnął jej do ucha.
Odwróciła się do niego przodem i poklepała go po ramieniu.
-Matthew, Matthew. I znów się mylisz.


Niall zauważając Elizabeth, uśmiechnął się lekko, oparty o samochód.

-Cześć. - powiedziała jeszcze raz, przystając koło niego.
-Mam. - tajemniczo uśmiechnął się, co w jego wykonaniu było śmieszne.
Posłała mu pytające spojrzenie, a ten zaśmiał się.
-Jedzenie, picie... a po tort pojedziemy jutro z rana. Otworzył bagażnik, w którym znajdowało się pełno alkoholu i sterta jedzenia.
-On nie pije. - przypomniała mu.
-Ale jego goście tak.
Zaśmiała się i przyglądała się przyjacielowi jak zamyka bagażnik. Weszli po schodach na górę, chłopak usiadł wygodnie na kanapie, a ona poszła do swojego pokoju odłożyć rzeczy.
-I co wymyśliłaś? - spytał zaciekawiony.
-Chciałbyś wiedzieć. - wystawiła mu język, odwijając apaszkę z szyi. - Powiem Ci tylko, że Liam w swoje urodziny grafik będzie miał zajęty od piątej nad ranem. - zaśmiała się złowieszczo. - Biedaczek.


Siedzieli na kanapie, wspominali, śmieli się. Lucy dziwnie się czuła, bo to właśnie dzisiaj po raz pierwszy powrócili do swojego związku, który zakończyli kilka miesięcy temu. Śmieli się z siebie, jakimi głupkami byli i nadal są.

Dziewczyna zaśmiała się, zerkając na zegarek.
-My tu gadu gadu, a ja muszę już iść. - skrzywiła się, podnosząc się z miejsca.
-Odprowadzić Cię? - spytał i również wstał idąc za nią do drzwi.
Uśmiechnęła się lekko i kiwnęła twierdząco głową.
-Dobrze.


Następnego dnia - 29 sierpnia.



Na trawie rosa, słońce wystawało zza horyzontu, a chłopak czekał na przyjaciółkę, tak długo, że myślał, że zaśnie. Osiemnastolatka zbiegła po schodach i popchnęła drzwi.

-Cześć. - wydusiła naburmuszona, nie patrząc na niego.
-Hej. - powiedział niepewnie i pobiegł za nią. - Coś się stało?
-Zepsułam swoją ulubioną półkę… jest w kilkunastu kawałeczkach. - udawała zrozpaczona, przecierając dłonią czoło.
-Jak ty to zrobiłaś? - zaśmiał się cicho, dalej biegnąc za nią.
Wzruszyła ramionami, uśmiechając się lekko, tak, aby tego nie widział.
-Postawiłam na nią kubek, a ona się tak po prostu rozpadła. - skłamała. - Pomógłbyś mi ją naprawić, dzisiaj? - odwróciła się do niego. – Proszę…

____________________________________________________________________

Przepraszam za to, że zaniedbuję tak ten blog. Bardzo, bardzo przepraszam. Po prostu nie mam czasu, cały czas coś. Więc będę ściskała pośladki i jak najszybciej dla Was pisała! Tak, tak ..ale dziękuję Wam, za to, że cały czas wchodzicie na tego bloga i zerkacie czy jest nowy rozdział. 
Kocham Was, Ninja.

P.S. - Kocham tą animacje! Kiedy patrzę mu w oczy, to się rozpływam! You. My bed. Now!