poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział XVI

Chłopak siedział na kanapie, a kiedy drzwi od jego mieszkania otworzył się, on nie zareagował.
-Cześć, kotku. - Jeremy usiadł koło niego, kładąc dłoń na kolanie towarzysza.
Dziewiętnastolatek przełknął gulę śliny, stojącą w gardle i ciężko westchnął. Jeszcze nigdy nie zrywał z chłopakiem, to oni zawsze go rzucali, no może ostatnim razem, to on rozstał się z blondynem. A Jeremy... on może być jego przyjacielem, na pewno nie towarzyszem przez resztę jego życia. Nie jest dobrym partnerem. Woli samotność.
-To już koniec. - szepnął, spoglądając na chłopaka. - Nie jesteś tym jedynym. - tłumaczył.
Jeremy był szalony, głupi, zakręcony... ale miał serce. Zależało mu na tym związku, nie chciał tego wszystkiego stracić.
-Andrew? - spytał niepewnie z łzami w oczach, ostrożnie ujął jego dłoń w swoje.
-Przykro mi. - wstał i ruszył do swojego pokoju. 
Drzwi zamknął na klucz i rzucił się na idealnie pościelone łóżko.
Płakał. Nigdy nikogo nie zranił, na pewno nie świadomie, a teraz to zrobił. Nie chciał go skrzywdzić, ale to uczynił. 
Jeremy cicho szlochał, przecierając twarz dłońmi. Wstał i wyszedł z domu byłego partnera.

To pomieszczenie nie należało do najjaśniejszych, światło dostawało się tutaj tylko przez okno w dachu, nad łóżkiem.

Lucy przekręciła się na drugi bok, ale już przebudzona nie mogła zasnąć. Po woli otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że leży w łóżku Zayn'a, w czarnej pościeli, przesiąkniętej jego perfumami. Wyczuła ten przyjemny zapach z przyjemnością. Podniecały ją męskie perfumy, a ten wyjątkowo mocno. Usiadła, przeciągając się. Dżentelmen, pomyślał, zauważając, że znajduję się sama w łóżku. Zainteresowało ją biurko, na przeciwko niej - raczej kartki, leżące na nim. 
Wstała i ruszyła w ich stronę. Delikatnie, aby niczego zniszczyć, podniosła jedną z nich, leżącą na wierzchu i zaczęła się jej przyglądać. Na niej narysowany był portret. Jej. Każdy szczegół był zachowany, każda kreska znajdowała się w odpowiednim miejscu.
Kolejka kartka również poświęcona była jej i kolejna...
-Nie śpisz. - zauważył, wchodzący do pokoju, Zayn. Widząc ją stojącą uśmiechnął się.
Odłożyła rysunek na miejsce, a mając przed sobą go półnagiego, zarumieniła się.
-Przyszedłem po spodnie. - oznajmił. Wyjął kremowe, z wysokiej półki, w której panował nieład i wsunął je na siebie.
-Co to? - spytała z uśmieszkiem na twarzy, wskazując na kartki.
Podszedł do niej jeszcze bliżej, marszcząc brwi z zamyślenia.
-Rysunki. 
-A co to za kobieta? - dopytywała. - Taka znajoma twarz. - dodała, przechylając głowę, aby jeszcze lepiej jej się przyjrzeć. 
-Ah... to ty. - uśmiechnął się. - Zawsze rysuję nowo zapoznane mi osoby. - skłamał.
-Masz też rysunek Elizabeth?
-Nie...nie zdążyłem narysować. - zająkał się i lekko zarumienił. 
-O... - zachichotała, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Ładnie wyglądasz w mojej koszuli. - odsunął się od niej, aby widzieć ją całą.
Seksowna i piękna, pomyślał, oblizując usta.
-Och, już zdejmuję. - ruszyła do łazienki, sięgając po swoje ciuchy, na krześle.
-Nie! Nie musisz. - zaprzeczył. - Możesz jeszcze w niej chodzić, a jeśli ci się podoba, możesz ją wziąć. - zaproponował.
-Ładna jest... - naciągnęła ją i chwyciła za rogi jak słodka dziewczynka.

Elizabeth weszła do domu przyjaciela, z lekkim zakłopotaniem. Liam słysząc zamykanie się drzwi, wyszedł na korytarz, aby zobaczyć dziewczynę.

-Nareszcie. - cmoknął ją w policzek na przywitanie. - Tak się stęskniłem.
Widząc jej smutek, przytulił ją mocno di siebie. Wtuliła twarz w jego klatkę piersi, a on brodę oparł o jej głowę.
-Co się stało? - spytał. - Aż taka zła randka? - dopytywał, idąc z nią w stronę salony, aby usiąść wygodnie na kanapie.
Kiedy oni już usiedli ona nadal była cicho, westchnęła, a blondyn patrzył na nią z zainteresowaniem.
W głębi duszy był zazdrosny. Od wtedy, kiedy chciał ją pocałować, pod prysznicem, czuł coś więcej nić przyjaźń. Bał się tego uczucia.
-Nie, było świetnie. Pojechaliśmy nad jezioro, Niall zrobił piknik... - tłumaczyła.
-To czemu jesteś smutna? 
-No bo.. ja nie czuję do niego nic więcej niż przyjaźń...
-Pocałował cię?! - zdenerwowany i zazdrosny ścisnął dłoń w pięść. 
-Nie. - zachichotała, ale od razu umilkła. - Po prostu, ja nie chcę go ranić. 
-Och. - przytulił ją do siebie. - Mogę spróbować mu to jakoś powiedzieć. - zaproponował, czule głaskając ją po lokach, które uwielbiał.
-Nie, nie trzeba. Sama sobie dam jakoś radę. - zapewniała go.

Eleanor skończyła swoją rozmowę z przyjaciółką, mówiąc jej co u nich słychać. Nerwowo postukała telefonem w otwartą dłoń. Usiadła na leżaku obok mokrego Louis'a, zamyślona.

-I jak tam u Danielle? - spytał zaciekawiony.
-Dobrze, mówi, że dużo nowych znajomości nabyła...
Brunet opatulił się ręcznikiem, wpatrzony w przejrzystą wodę w basenie.
-Kochanie, pomożesz nam? 
-Wam?! W czym?! - spytał zdziwiony.
-Muszę obserwować Liam'a. - wyjaśniła. - A tobie mówi o wszystkim. - uśmiechnęła się lekko.
-Obserwować?!
-Sprawdzać...Danielle niepokoi się, że tak przebywa z tą Elizabeth. - pomachała przecząco głową. - Nie lubię tej...Elizabeth! - wysyczała.
-Kochanie, przesadzacie. - zaśmiał się.
-Louis! Zrób to dla nas, zapytaj się tylko o tą lafiryndę, on ci już wszystko opowie, jesteście przyjaciółmi. - namawiała go.
-Och, no dobra. - westchnął ciężko.
-Dziękuję. - cmoknęła go w policzek, wstała, podeszła do basenu i wskoczyła do niego.
-Te kobiety...

Elizabeth Black - dziewczyna nienawidząca ranić ludzi, tak sobie powtarzała w myślach, dopóki Liam włączył film Kaith, romantyczny, pasujący do nich obojga, żaden z nich nie wiedział co czuje, a tym bardziej Wiewiórka.

-On umarł! - Elizabeth wydusiła, topiąc się we własnych łzach.
-Umarł. - potwierdził. - Nie płacz, bo ja będę płakał. - przytulił ja do siebie, pozwalając, aby zamoczyła jego bluzkę.
-Pojechała do Londynu... na ten zjazd. - łzy spływające po jej policzkach, przybrały wielkość grochu.
-Za raz będę płakał. - wspomniał, udając, że wyciera mokre policzki.
-Jesteś mężczyzną, mężczyźni nie płaczą. - zaszlochała. - Lubię kiedy mężczyzna umie okazywać uczucia, ale nie płacz! - pogroziła mu placem, przed nosem.
Lekko złapał jej palce i zniżył go, aby widzieć jej twarz. Delikatną, piękną, w której się zauroczył. Trzymał jej dłoń, a drugą, opuszkiem palców roztarł łzy, spływające po jej policzku. On jest inny... pozytywnie inny.
-Nie płacz. - powtórzył, uśmiechając się lekko.




5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. czekam na następny. Może coś się stanie między Liamem A Eli?
    Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Och jak ja to kocham ;D
    Chcę więcej szybko :)
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  3. ugh !
    cholerna Eleanor ! -.-
    do jasnej ! -.-
    jeszcze ją wyzywa ! -.-
    jak ja ją zaraz kopne w ... -.-
    ugh !
    spokój ! wdech , wydech .
    uh .
    Lucy ! jejuu , jak ja jej zazdroszczę ...
    narysował ją . ... *__*
    haha , rysuje nowo poznane osoby , eheeee ... znamy twoje intencje :P
    zakochał się , zakochał się !
    Zucy *___*
    uh , tak Elizabeth , musisz powiedzieć prawde Niall'owi.
    i być z Liam'em !
    mniamciu!
    Liam jaki zazdrośnik ;D
    haha . wyczuwam miłośc Milordzie !
    ułłł , szkoda Jeremy'ego , i biedny też Andrew ...
    a z kim on teraz będzie ?
    jakie plany ? ;>
    normalnie kocham ! i ciebie też :P
    i szybko , ale SZYBKO , dodawaj nowe !
    Twoja Anonimowa ; ***

    OdpowiedzUsuń
  4. Zucy ^.^
    Uwielbiam !
    Eleanor ! Głupia ! Oh !
    Jeszcze Lous'a w to wciąga ! No , kurde !
    I ten zazdrośnik Liam : D
    Podoba mi się . ; )
    Wyczuwam miłość !
    Oh . jak ja kocham tych bohaterów i ten Twój nie zwykły talent .
    Po prostu KOCHAM !
    Pisaj mi szybko kolejny ! :*
    / Malikowa. xoxo


    OdpowiedzUsuń
  5. świetne, strasznie się wciągnęłam :>

    OdpowiedzUsuń

Napisz co sądzisz o rozdziale, nie gryzę ;D