niedziela, 9 września 2012

Rozdział XVIII

Po mieszkaniu roznosił się słodki zapach perfum dziewczyny. Tuszem maznęła rzęsy i jeszcze raz poprawiła koka na głowie.
-Idę! - krzyknęła Elizabeth do Lucy, zakładając małą, czarną torebeczkę na ramię.
-Powodzenia. - brunetka podeszła do siostry ciotecznej i kopnęła ją w tyłek. - Na szczęście. - uśmiechnęła się słodko i pomachała jej, kiedy wychodziła.

Po piętnastu minutach drogi była już na miejscu. Podekscytowana i zdenerwowana. Podeszła do lady, za którą stała kasjerka.

-W czym mogę służyć? - spytała starsza kobieta, przyjaznym głosem.
-Ja w sprawię pracy, dzwoniłam wczoraj. - oznajmiła ruda.
-Libby... - kobieta, poprosiła jedną z dziewczyn, układających książki. - Zastąp mnie.
-Dobrze. - blondynka odłożyła ostatnią książkę na regał i ruszyła za ladę. 
-Jestem szefową. - oznajmiła, idąc w stronę drewnianych drzwi. -Porozmawiajmy w biurze.

Lucy nadal nie mogła znaleźć pracy. Gdzie dzwoniła mówili "potrzebujemy doświadczonego pracownika", "nie...", "to stanowisko zostało już zajęte", "oferta nieaktualna"... już powoli traciła nadzieję, że ją w ogóle znajdzie.

Usiadła zmęczona na kanapie, w swoim pokoju i wsłuchiwała się u muzykę, dochodzącą z magnetofonu. Trzymała kciuki za Elizabeth, że da radę i dostanie tą pracę. 
Usłyszała jak ktoś puka, kiedy była pauza podczas przewijania piosenki. Wstała i poszła otworzyć drzwi. Otworzyła je - fala gorąca owiała jej ciało - tak zawsze jej organizm reagował na widok Zayn'a Malik'a.
-Cześć. - uśmiechnęła się szeroko.
-Hej. - w uśmiechu podniósł lewy kącik ust, uścisnął ją przy czym cmoknął w policzek.
Chłopak wszedł do mieszkania za Lucy, przyglądając się jej zgrabnym ruchom.
-Cappy? - spytała nalewając sobie soku, ale wiedząc już z przyzwyczajenia, że on uwielbia ten sok, nalała mu go też.
Spotykali się tak często, że wie już bardzo dużo o tym chłopaku - lubi kurczaka, rysuje ją po nocach, jest typem samotnika i lubi ją, ale nie wie jak bardzo.
Wziął od niej szklankę napoju i usiadł na kanapie, koło niej.
-Słuchasz...? - uśmiechnął się szeroko, spoglądając na nią.
-Tak, "More Than This". - potwierdziła. - Bardzo mi się podoba.
-Czuję się zaszczycony. - położył dłoń na klatce piersiowej z zachwytu.
-Co to takiego dziwnego, że podobają mi się wasze głosy? - zapytała zdziwiona. - Macie talenty i je doceniam.
Cmoknął ją w policzek, a w tym samym czasie drzwi ktoś szybko popchnął, aż nieomal wbiegł do mieszkania.
-Zayn! - pisnął Andrew, upadając bezwładnie na podłogę.
Obydwoje poderwali się natychmiast z kanapy i kucnęli koło niego.
-On zemdlał! - krzyknęła przerażona Lucy.

Elizabeth uradowana wbiegła do domu Liam'a. Uśmiechając się szeroko, rzuciła się blondynowi na szyję.

-Udało Ci się?! - spytał, mocno ją do siebie przytulając,
-Tak! - wrzasnęła, cmokając go w policzek.
Okręcił się z nią kilka razy w kółko, wtulając twarz w jej szyję, nie poluźniając uścisku. Przytulali się jakby to nie był ich pierwszy raz, jakby robili to codziennie - w tym momencie wyglądali jak para... pasowali do siebie.

-Rób zdjęcie. - pośpieszała go, klepiąc dłonią w jego plecy.

-Ciii... - uspokajał ją, naciskając na migafkę aparatu.
-Ale będzie... - zachichotała złowieszczo. - Danielle mu da...
-Cicho... jeszcze nas zobaczy i co mu powiemy? - spytał kucając pod oknem. - "Sprzątaliśmy ci pod parapetem, aparatem robiąc zdjęcia?!"
-Rób. - gestem głowy wskazała mu na dalej przytulających się przyjaciół. - Ale z niej suka. - wysyczała.
-Cii... namówiłyście mnie, abym wam pomógł i najbardziej będę miał przesrane. - wyjaśnił, sam zły na siebie, że się w ogóle na takie coś zgodził.

Po kilku minutach odstawił ją na ziemię, szeroko się uśmiechając. Wpatrywał się w jej radosne, niebieskie oczy, przy czym on sam był szczęśliwy.

-Gratuluję. - powiedział w końcu.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. - podskoczyła jeszcze raz z radości. -Ale sobie tam książek kupie. - złapała się za głowę. - Będę pracować w księgarni! - uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Uh... - odetchnęła, siadając na kanapę.
-Musimy to uczcić. - postanowił, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek.
-Jesteś chory. - przypomniała, grożąc mu palcem.
-Dobrze się mną opiekowałaś i już nie jestem. - oznajmił, sięgając po telefon. - A po za tym nie chodziło mi o takie świętowanie. - zaśmiał się lekko. - Chciałem zamówić pizze. - uśmiechnął się, wybierając numer.
-Ah.. - westchnęła, podskakując dalej.
Była tak podekscytowana...teraz będzie zarabiać tylko na siebie, rodzice nie będą jej pomagać. Zaczyna być samodzielna jak młody ptak, odlatujący z rodzinnego gniazda.
"Być wolnym jak ptak"
-Jaką chcesz? - spytał Wiewiórkę, jedną dłonią zasłaniając słuchawkę telefonu.
-Z pieczarkami i sosem czosnkowym. - powiedziała, dalej się uśmiechając.
Liam złożył zamówienie, rozłączył się i usiadł koło przyjaciółki. Przytulił ją do siebie, głaskając delikatnie po głowie, nie wiedząc, że za oknem siedzą jego przyjaciele.
"Wszystko co dobre szybko się kończy, a miało być jak w bajce..."

Położyli go na kanapie. Leżał tu dość długo, a oni niepokoją się, że mogło stać mu się coś poważnego.

-On ma obsesje na twoim punkcie. - powiedziała mulatowi, odgarniając Andrew'owi kosmyki kolorowej grzywki z czoła.
-Fan? - spytał niepewnie.
-Woli chłopaków. - powiedziała szybko. - Więc uważaj na siebie. - ostrzegła go.
-Gej!?
-Tak. Nie ma partnera i jak już zauważyłeś mdleje na twój widok. - zaśmiała się cicho.
Andrew lekko podniósł powieki i podparł się na rękach wstając.
-Miałem dziwny sen... - oznajmił, dalej lekko nieprzytomny. - Śniło mi się, że widziałem Zayn'a Malik'a. - mówił cicho, spoglądając na Lucy.
-Nie śniło ci się to. On jest za tobą. - uśmiechnęła się lekko.
-Że co!? - odwrócił się gwałtownie. - Zayn! - znów pisnął, opadając bezwładnie na kanapę.
-Zemdlał... znowu.
-Chyba to niedobry pomysł, aby do ciebie przychodził.
Zrobiła się zła na Andrew'a, bo to przez niego może stracić kontakty z chłopakiem swoich marzeń.
-Będziesz musiała przychodzić do mnie. - stwierdził.
-Tak. - uśmiechnęła się, marząc, aby zobaczyć nowe rysunki jego autorstwa.
-Więc przychodź do mnie codziennie. - oznajmił. - Jeśli oczywiście chcesz...
-Chcę. - odpowiedziała szybko.
Cmoknął ją lekko w policzek, a kiedy ona się odwróciła, ich spojrzenia spotkały się. Obydwoje nabrali chęci pocałowania się, dotknięcia swoich warg. Zbliżyli się powoli do siebie, brakowało im kilka milimetrów, aby się połączyć.
-Zayn! - krzyknął Andrew, podskakują nagle i kładąc się.
Odsunęli się szybko od siebie, lekko zawstydzeni.
-Ja już lepiej pójdę. - chłopak wstał, zabrał swoje rzeczy i wyszedł.








5 komentarzy:

  1. <3 więceeeeeeej

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa ja chcę więcej. Szybko !
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to Twoje opowiadanie i nie martw się, że komentarzy jest mniej... Twoje opowiadanie i tak będzie doceniane bez nich. Najważniejsze, abyś ty je lubiła pisać i uwielbiała sprawiać, przynajmniej mi, radość dodając kolejne rozdziały ;)

    Och, ta Eleanor... Teraz już chyba nie wiem co będzie dalej, więc umieram z ciekawości. Szybko przepisuj, kochanie bo jeszcze z niecierpliwości zacznę skakać po ścianach! ;DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Eleanor -.-
    gosh !
    i jeszcze Lou w to wciągnęła -.-
    gosh !
    Andrew ! zatłuke cię !
    już tak blisko !
    och !
    no !
    Zucy *.*
    a Lizabeth ! *__*
    jejuu !
    niech wreszcie będą razem !
    no !
    niech zerwie z Danielle !
    jaka to sprawiedliwość że Alex wie co będzie dalej ?! hę ? !
    jestem od macochy ?!
    oj , ja czytam !
    nie przejmuj się innymi ;D
    chociaż szczere komentarze , a nie jak u mnie -.-
    szybko piszuj ! no !
    ja chcę więcej !
    Twoja Zniecierpliwiona Anonimowa ; **

    OdpowiedzUsuń
  5. Na wstępie chcę Cię bardzo , bardzo bardzo ... przeprosić , że dopiero teraz zaczęłam nadrabiać rozdziały . Piszesz cudownie i za to Cię wszyscy doceniamy . ; ))
    A teraz ... przejdę do rozdziału .
    Po raz kolejny piszę ci , że jest cudowny .
    Też bym zemdlała na widok Malika ... Hahaha xD
    I ta Elka ... ugh .
    Jeszcze Lou do tego namówiła .
    Już ja bym jej dała ! -.-
    no , a teraz nadrabiam kolejny .
    / Malikowa. xoxo
    < 333

    OdpowiedzUsuń

Napisz co sądzisz o rozdziale, nie gryzę ;D