sobota, 29 września 2012

Rozdział XXIV

Słońce wychodziło zza deszczowych chmur. W Londynie panował chłód, na chodnikach stały kałuże, w które przypadkiem wchodzili przechodni. Elizabeth w granatowej kurtce przeciwdeszczowej i czarnych gumiakach szła, jedząc jeszcze ciepłą, z chrupiącą skórką bagietkę. Skręciła w boczną ulicę i za raz znalazła się przed domem Liam'a. Na podjeździe stał niebieski audi. Nie rozpoznawała go, więc postanowiła nie wchodzić, cofnęła się na plac zabaw, gdzie miała idealny widok na dom przyjaciela. Usiadła na ławce, założyła nogę na nogę i zaśmiała się cicho, patrząc na dzieci chlapiące się w kałuży. 
  

Blondyn siedział na krańcu łóżka, chowając twarz w dłoniach. Słyszał tylko stukanie obcasami i otwierające się szuflady, podniósł twarz i spojrzał na sylwetkę dziewczyny. 

-Danielle… -powtórzył zamykając oczy. 
Myślał, że to tylko zły sen, że jak otworzy oczy, wszystko będzie poukładane w jego życiu… tak jak kiedyś. 
-Nie, Liam! –wrzuciła swoją zieloną bluzkę do walizki, zamknęła półkę i kucnęła. Złapała za zamek i jednym pociągnięciem zapięła go. –Dobrze wiem jak było. Nie tłumacz się. –wstała, zawieszając na ramieniu bagaż. 
Ruszyła do łazienki. Wzięła swoje kosmetyki i wrzuciła je do bocznej kieszonki. Poszedł za nią, oparł się o próg drzwi. 
-Danielle, przecież wiesz, że to ciebie kocham. –szepnął. Jego głos drżał, był zły na siebie, że dopuścił do takiej sytuacji. 
-To po co u niej nocowałeś?! Po co się z nią spotykałeś?! 
Nie dostając odpowiedzi, pomachała przecząco głową i stanęła koło niego. 
-Tak myślałam… -wyminęłam go i ruszyła do wyjścia. 
-Danielle! –krzyknął jeszcze raz. –Między nami do niczego nie doszło…. 
-A i jeszcze jedno… -wyjęła z tylniej kieszeni spodni komplet kluczy.–Proszę. -podała mu i stojąc już przy drzwiach dodała. –Eleanor przywiezie twoje ciuchy. –otworzyła je i spojrzała na niego. –Żegnaj, Liam. 
Po domu rozbrzmiał trzask drzwi, a później odgłos odjeżdżającego samochodu. 
Zabrała ze sobą wszystko… 
Usiadł na kanapę, tupnął nogami i zaszlochał głośno. Stracił wszystko na czym mu zależało 
  

Wybrał jeszcze raz jej numer i zadzwonił do niej, ale ona nie odebrała, po raz trzynasty. Rzucił komórkę na biurko, rozbijając przy tym szklankę z cappy. Był zły. Zrobił to co uważał za słuszne, nie chciał tego robić w taki sposób, kiedy ona jest pijana. Chciał, aby to pamiętała, żeby obydwoje mogli czerpać z tego przyjemność, w trakcie i po. Nie rozumiał, dlaczego tak się zachowuje. 

Usiadł na dywanie, trzymając w dłoniach rysunki. Jest taka piękna, pomyślał, uśmiechając się lekko. 
Charles miał wolne od tygodnia, ponieważ jego żona urodziła mu piękną córeczkę, nie chciał odbierać mu tych pięknych chwil, spędzonych z rodziną. Chciał z kimś porozmawiać - ale mało jest osób, które w pełni go słuchają. Charles jest jedną z tych nielicznych osób, chociaż często zdążało mu się, aby odpowiedział mu, ale mimo to lubi go. Może mówić mu o wszystkim, chociaż go to za bardzo nie obchodzi. 
  
  
Lucy siedziała wygodnie na kanapie wczytana w książkę, właśnie skończyła rozmowę z tatą. Prosił, aby przyjechała odwiedzić rodzinę. Tak, tęskniła za nimi czasami, nie widziała ich dwa miesiące i to ją przerażało. Jej tata nie ma wolnego czasu, aby przyjechać do Londynu, a ona pieniędzy aby odwiedzić rodzinę. Boi spytać się Elizabeth, czy by jej pożyczyła, dzisiaj po raz kolejny kiedy kuzynka wróciła z pracy dostała od niej ochrzan, że ma się wziąć za siebie i poszukać pracy. Równie dobrze mogła by sprzedawać hot-dogi, czy rozdawać ulotki, ale to jest Lucy Wigmore, ją stać na więcej. 
Drzwi się otworzyły, a zza nich wyszła Wiewiórka, zawiesiła letni szalik na wieszaku i popatrzała zrezygnowana na kuzynkę. 
-Ty znowu na kanapie?! –uderzyła dłonią w czoło. 
Zignorowała jej wypowiedź i dalej czytała. 
-Mówiłam mamie "trzeba wysłać je na obóz wytrzymałości", to się ze mnie śmiała. - mówiła mając na myśli swoją starszą siostrę Charlie i Lucy. - No proszę... dwie śmierdzące dupy, które nie umieją zarobić na siebie! 
Orzeszek wstał, odłożył książkę na stolik i ruszył do łazienki. 
-Musiałyby wstawać o szóstej, biegać i jeść świństwa, wtedy nauczyłyby się co to "przetrwanie". - kontynuowała. - Ja! - klepnęła w pierś. - Ja, wytrzymałam to wszystko! 
Lucy śmiała się pod nosem, z głupoty kuzynki. 
Drzwi po raz kolejny się otworzyły, tym razem wyszedł zza nich Anderw w odświętnym stroju. 
-Cześć dziewczyny. - uśmiechnął się lekko. - Przyszedłem się z Wami pożegnać. - oznajmił, całując ją w policzek. 
Lucy wyszła z łazienki, i słysząc słowa przyjaciela, spojrzała na niego pytająco. 
-Jadę na zjazd miłośników muszek. - wyjaśnił, poprawiając ją sobie na szyi. 
-Jest taki? - spytała zdziwiona Wiewiórka, pijąc sok. 
-Tak. - potwierdził, otwierając już drzwi. - Za trzy dni wrócę! - krzyknął i wyszedł. 
Elizabeth wzruszyła ramionami, na dziwne pożegnanie Andrew'a. Zdjęła buty, ułożyła je perfekcyjnie, odwiesiła kurtkę  na wieszak i zaczęła przyglądać się kuzynce. Było coś w niej innego.. 
-Co jest? - spytała, wymijając ją, aby zająć miejsce na kanapie. 
Ona spojrzała na nią jak na idiotkę, usiadła i włożyła zakładkę do książki, aby pamiętać, gdzie skończyła czytać. 
-Przecież widzę, że z tobą coś nie tak. - powiedziała, odgarniając opiekuńczo jej włosy z czoła. - Jesteś jakby... - przyjrzała się jej jeszcze raz. -Zestresowana? 
-Może, dlatego, że cały czas na mnie krzyczysz?! –skrzywiła się lekko w wyrazie gniewu. 
-Och…przepraszam. –przytuliła ją do siebie. –Wiesz, że musimy opłacać mieszkanie, coś jeść i już nie wspomnę o naszych wydatkach. –delikatnie przeczesała jej włosy palcami. –Jedna pensja nam nie starczy. –dodała. 
-Wiem. –odpowiedziała krótko, uwalniając się z uścisku. 
-Co jeszcze leży ci na sumieniu? –spytała, widząc jej niesmak. 
Założyła ręce na piersi i czekała na jej wypowiedź. Westchnęła ciężko i zdała sobie sprawę, że i tak Elizabeth się dowie, a to nie było nic przerażającego. 
-Spotkałam wczoraj Matt’a. –powiedziała cicho.





5 komentarzy:

  1. Liam i Dan niee. a było tak pieknie :(
    Świetny rozdział siostrzyczko

    czekam na następny <33 /Life_TasteGreat

    OdpowiedzUsuń
  2. Dan zerwała z Liam'em. :( Dlaczego ona nie odbiera telefonów od Malika? Dziewczyno! Rozdział jak zwykle genialny. Czekam na więcej.:D
    Pozdrawiam Marzena ; **

    OdpowiedzUsuń
  3. Ajajajaj. Muszę się otrząsnąć.
    Hmmm. Matt czy Zayn? OCZYWIŚCIE, ŻE ZAYN! xD

    Jejusiu, jejusiu nie wiem co napisać.
    Dani zerwała z Liam'em... Cholera, tak jak w rzeczywistości ;/ Tylko, że tu przynajmniej ma Elizabeth, tylko niech nie zapomina, że też ma chłopaków.

    Mamo! A Louis będzie miał przesrane! XD

    Dobra lepiej, kończę. To tam spróbuj trochę przepisać. ^^

    Bajos. ;* ( KOCHAM CIĘ! )

    OdpowiedzUsuń
  4. O rzesz !
    Dowiedziała się!
    Zerwała z nim ;/
    Uh , rzeczywistość rozstania ... ;/
    aaaaaaaaaaaa !
    Ale niech Liam teraz sobie uświadomi kogo tak naprawdę kocha !---> Elizabeth !
    I będzie Lizabeth !
    Lucy odbierz ten telefon !
    Proszę! On chciał jak najlepiej dla ciebie !
    Niech się wyjaśni wreszcie no !
    A ty Elizabeth , nie krzycz tak na Lucy ... :P
    Hym ... Matt . O nie ! Nie , nie , nie , nie i nie !
    Niech w niczym nie przeszkadza ! I tak jest już namieszane !
    Lucy ! Ma być Zucy !
    Tak !
    To ja kończę! Za dużo piszę!
    szybko następny !
    Twoja Anonimowa !! ; ***

    OdpowiedzUsuń
  5. JA CHCE NEXTA !!! BLAGAM !!! Super rozdzial ♥

    OdpowiedzUsuń

Napisz co sądzisz o rozdziale, nie gryzę ;D