Na paluszkach zjadła śniadanie i ubrała się. Było bardzo wcześnie, więc mozolnie ogarnęła swoją fryzurę, która jak zawsze przypominała czuprynę lwa, następnie wyszła z kamienicy. Pobłądziła sobie po zimnym Londynie, po czym otworzyła drzwi do domu Liam'a kluczami, które sam jej wręczył. Nie miała ochoty na nic, rzuciła się bezwładnie na kanapę i zasnęła.
Leniwy Payne ruszył do kuchni. Zatrzymał się koło kanapy i spojrzał na dziewczynę. Rude włosy związane w luźnego koka, z którego kosmyk włosów opadał na jej twarz. Uśmiechnął się i podszedł bliżej. Nachylił się, wyciągnął dłoń i opuszkiem palca przejechał po jej delikatnej cerze. Cmoknął ją w czółko i usiadł na fotelu, aby przyglądać się śpiącej Elizabeth. Powierciła się, podniosła ciężkie powieki i uśmiechnęła się na widok przyjaciela.
-Dzień dobry. -powiedział cicho, aby nie denerwować jej hałasem.
-Cześć. - usiadła na kanapie, przeciągając się i ziewając. -Chrapałam? - zaśmiała się lekko.
-Nie. - również się zaśmiał. - O której przyszłaś? -spytał zaciekawiony.
-O czwartej. - oznajmiła. - Nie mogłam zasnąć, ale ty masz wygodną kanapę. - jeździła po niej dłonią, podziwiając jej miękkość.
-Sam wybierałam... - pochwalił się.
Uśmiechnęła się, przenosząc wzrok z kanapy na osiemnastolatka.
-Wiesz czemu Niall nie odbiera telefonów? - zapytała.
-Miał wyjechać do Mullingar, może ma wyłączoną komórkę, albo zostawił ją w domu. - podsunął, unosząc jedną brew pytająco. - Wczoraj, albo dzisiaj miał wrócić.
-Och, dzisiaj się do niego wybiorę. - oznajmiła, wstając z miejsca. - A teraz muszę pilnie do toalety. - zaśmiała się, szybkim krokiem kierując się w stronę wygodnego kibelka.
Lucy wierciła się nieustannie, próbując wygodnie się ułożyć, ale nie mogła. Usiadła, długo ziewając. U jej stóp spał skulony Zayn, przytulający się do pustej butelki wina. Uśmiechnęła się lekko i narzuciła na niego koc, którym przed chwilą sama była nakryta. Gdyby była choć trochę świadoma tego co robiła, rozłożyłaby wersalkę, aby obydwoje wygodnie mogli zasnąć, ale tak to jest kiedy pije się alkohol, w dodatku w towarzystwie takiego przystojniaka jak Zayn Malik. Po chwili patrzenia na przystojną twarz chłopaka, poszła do swojego pokoju po jeszcze jedno nakrycie.
Kiedy wróciła, on siedział na podłodze, przyglądając się jej sylwetce. Usiadła koło niego i się zaśmiała.
-A chciałam zrobić ci zdjęcie. - walnęła pięścią w kolano.
Posłał jej pytające spojrzenie, podnosząc jeden z kącików ust w uśmiechu.
-Fajnie wyglądałeś z swoją kobietą jak spałeś. - zaśmiała się, wskazując na butelkę.
Chłopak wybuchł śmiechem.
-Połóż się jeszcze. - poleciła mu. - Ja też... - ziewnęła, podnosząc się. - Wstań. - poprosiła go.
Zrobił to i wraz z nią rozłożył kanapę, na której się położyli i nakryli kocami. Mulat zamknął oczy i pozwolił sobie poczuć jej zapach, a ona wpatrywała się w niego. Dwu dniowy zarost, którym drapał poduszkę,i po którym brunetka tak bardzo chciałaby przejechać dłonią. Kolczyk w uchu, na który sam widok uśmiechała się i jego usta, w których z przyjemnością zatopiłaby się... Uśmiechnęła się jeszcze raz i po woli zamykała oczy.
-Lucy? - spytał cicho.
-Tak?
-Jesteś fajna. - oznajmił, unosząc jedną powiekę, aby na nią spojrzeć.
Wzięła głęboki wdech, po którym buchnęła w nią fala gorąca.
-Dziękuję. - zaśmiała się lekko, otwierając oczy.
Kiedy napotkała jego spojrzenie, zarumieniła się, patrzał na nią i nie przestawał, a ona o tym wiedziała. Podniosła wzrok, spoglądając w jego złote oczy. Wiele dziewczyn zabiłoby się, aby być na jej miejscu, ale to ona jest Lucy Wigmore - szalona dziewiętnastolatka, nazywana przez wielu ludzi "wariatką".
-Ty też jesteś...fajny. - uśmiechnęła się lekko.
Kopnęła go w nogę, posyłając mu groźne spojrzenie.
-Śpij!
-Już, dobrze, dobrze. - wystawił jej język, układając się do snu.
Ona już nie będzie mogła zasnąć. Zbyt bardzo ją pobudził - sobą. Nawet gdyby wskoczyła do basenu z lodowatą wodą, nie ochłodziłaby się.
Na podjeździe, przed domem Niall'a stał czarny mercedes, co oznaczało, że osiemnastolatek znajduję się w nim. Zapukała do drzwi i czekała, aż jej otworzy. Nacisnął na klamkę i pociągnął ją do siebie, stała za nimi Elizabeth. Uśmiechnął się szeroko, wpatrując się w jej błękitne oczy.
-Cześć. - powiedziała pierwsza.
-Hej. - cmoknął ją w policzek i zaprosił ją do środka.
-Przyszłam, bo chciałam sprawdzić czy wszystko ok. - oznajmiła. - Nie odbierałeś telefonu. - dodała.
-Wyjechałem do rodziców i zapomniałem wziąć ładowarki do telefonu. - wyjaśnił, wskazując jej miejsce na kanapie, koło siebie. - Przed chwilą wróciłem. - powiedział co wyjaśniło torby podróżne w korytarzu. - Ale słyszałem wiadomość, że nie możesz iść na kręgle. - posmutniał.
-Tak.. przepraszam, po prostu zmieniły mi się plany.- skrzywiła się. - Och, przepraszam. - powtórzyła.
-Nic nie szkodzi. - uśmiechnął się lekko. - A co robisz dzisiaj wieczorem? - uniósł pytająco brew, co ją rozśmieszyło.
-Hm... zaczekaj sprawdzę grafik. - udała, że trzyma go w dłoni, po czym go wyrzuciła. - Tak, znajdzie się czas. - zaśmiała się.
-Teraz bez odwrotu,przyjdę po ciebie i... - uśmiechnął się. - Ja coś wymyślę.
Odwzajemnił jego uśmiech i już nie mogła doczekać się co "wymyśli".