Tydzień
później
W ostatnie
dni czerwca, mało tutaj widziane słońce gości dzisiaj w Londynie, a towarzyszy
mu lekki, chłodny wiaterek. Lucy z torbami w dłoniach, aby zapełnić nowo
zakupione półki, wracała do domu.
Dziewczyny
nocowały u nowego kolegi Andrew'a cały tydzień, a w tym czasie wyremontowały i
umeblowały całe mieszkanie. Wiele je to kosztowało i fizycznie i finansowo, ale
się im udało. Jeszcze muszą dokładnie wysprzątać, każdy centymetr kwadratowy,
bo w odwiedziny przyjeżdżają ich rodzice i najmłodsze rodzeństwo. Za
pewne będą mówić, że nie dadzą sobie same rady w Londynie, ale one nie tracą
nadziei i dalej wierzą w swoje marzenia.
- Już
jestem! - Oznajmiła brunetka, odkładając zakupy na blat kuchennej półki.
Także w
miniętym tygodniu, próbowały dowiedzieć się gdzie mieszka Niall, albo przebywa,
ale nie udało im się. Spotkanych ludzi nie obchodziło to.
- Jestem w
łazience, za raz wyjdę!
Lucy wzięła
się za rozpakowywanie. Mleko do lodówki, mąka do półki za raz przy
mikrofalówce, a słodycze do półki na rogu. W mieszkaniu odległ się odgłos spłukanej
wody i za raz z łazienki wyszła Elizabeth, zawiązując sznurek na biodrach, od
spodni dresowych.
- Kupiłaś
piwo? - Spytała od razu. Usiadła na krzesełko i pozwoliła kuzynce samej
dokończyć rozpakowywać zakupy.
- Tak, ale
tylko na dzisiaj. Rodzice dostaną szału, gdyby zobaczyli alkohol u nas w
lodówce. - Stwierdziła, rzucając pouczające spojrzenie osiemnastolatce.
- Och,
jesteśmy pełnoletnie, a oni zawsze traktują nas jak dzieci! - Zmarszczyła brwi
w grymasie złości.
Dziewczyny
zawsze wieczorem lubiły sobie wypić. Jak Lucy przyjeżdżała na wakacje do
Elizabeth, na wieś, zawsze nocą, kiedy rodzice Wiewiórki już dawno spali,
siostry również, zamykały się w pokoju i piły potajemnie. Chwały butelki do
dużej szafy w ubrania, a później, kiedy nikogo nie było w domu, wyrzucały je.
Dobre czasy, tak to obydwie wspominały.
- Masz
jakieś nowe książki? - Osiemnastolatka spytała z zainteresowaniem, wiercąc się
na krzesełku.
- Tak, leżą
na moim biurku. - Odstawiła jogurty do lodówki i kiedy się odwróciła, kuzynki
już nie było.
- Ale będzie
czytania. - Przyniosła ze sobą wszystkie książki, zadowalając się nimi. Zaczęła
czytać opisy na tylnej okładce i zastanawiać się, którą przeczytać pierwszą.
W tym czasie
Lucy wzięła dwie szklanki, wrzuciła tam kilka kostek lodu, rozlała do nich
resztę whisky i zalała to colą.
- Proszę. -
Podsunęła drink dziewczynie, siadając na przeciwko niej.
- Ty wiesz
co dobre. - Zaśmiała się dźwięcznie, zamaczając usta w napoju i
delektując się nim. - Pijaczki z nas. - Stwierdziła.
-
Pijaczki... - Powtórzyła śmiejąc się.
Następnego
dnia
Dziewczyny
wstały wcześnie rano, przynajmniej jak dla nich dziesiąta to było
"wcześnie rano", chodź rodzina miała przyjechać w okolicach południa,
nie chciały być przez nich budzone. Wysprzątały jeszcze raz i powyrzucały
butelki po alkoholu. Poszły kupić świeże pieczywo. A kiedy już to wszystko
zrobiły wzięły się za gotowanie obiadu.
Po
mieszkaniu odległo się pukanie do drzwi. Już przygotowane, aby zdać ten
"egzamin" otworzyły drzwi, a za nimi ujrzały ich nie do wytrzymania
rodzinkę. Mamę i tatę Elizabeth wraz z jej młodszą, sześcioletnią siostrą
Margaret. Jak zawsze tata, Bob już coś mamrotał o złej jeździe mamy, chodź
jeździła perfekcyjnie. Za pewne zmieniali się co kilkanaście kilometrów.
Tata i mama Lucy rozglądali się po klatce schodowej, a kiedy ich wzrok napotkał
córkę od razu przeszli do przywitania się. Jej również młodszy dwunastoletni
brat, Jack powiedział tylko "cześć", przybił piątkę z Wiewiórką i
pobiegł na kanapę z konsolą w dłoniach.
- Wchodźcie,
obiad już gotowy. - Elizabeth uśmiechnęła się zachęcająco, zapraszając ich do
drewnianego stołu, gdzie czekały już dania.
Wszyscy
przysiedli się do stołu, nakładając sobie porcje jedzenia.
-Jack, chodź
zjedź. Zobacz dziewczyny zrobiły kurczaka, ziemniaczki, chodź. - Zachęcała go
mama Amelia, klepiąc w wolne krzesełko, koło siebie.
- Nie chce
mi się jeść. - Odpowiedział dalej grając.
Amelia
mówiła mu, że nie jadł od czterech godzin i żeby jednak zjadł, ale on cały czas
mówił "nie", więc wszyscy odpuścili sobie niepotrzebną kłótnię.
Kiedy już
zjedli i mamy z własnej woli pomogły córką, posprzątać po obiedzie, ojcowie
musieli dobrze przedyskutować, każdy centymetr mieszkania.
- Na jesień,
dziewczynki przyjadę wymienić wam okna. - Oznajmił Bob, oczywiście tak się
stanie. - Są do natychmiastowej wymiany, lato przetrwacie. - Zdecydował,
siadając na kanapę, koło Garett'a.
Yhym tylko to wydobyło się z ust
dziewczyn, oczywiście to nie było niemożliwe, bo jeśli przyjedzie Bob, to z nim
cała rodzinka w komplecie.
Tydzień
później
"Nic
tak szybko nie wraca, chodź byś tego bardzo pragnął..."
To był
zwariowany tydzień. Wczoraj, od dwóch tygodni, pobytu tutaj dziewczyn i
znajomości ich i Andrew'a, on pierwszy raz wypił.
Mała ilość
alkoholu zaszkodziła mu tak, że obijał się o ściany, miał problemy z żołądkiem
i zadzwonił do swojego byłego. Przeprosił go za wszystko i zeszli się. Jeremy -
bo tak miał na imię jego chłopak, przyszedł do nich, również trochę wypił. On i
Andrew spędzili szaloną noc. A to wszystko plus kochanie się, nie wyglądało
najlepiej.
Elizabeth nadal
nie odzyskiwała swojej torby i już się żegnała z tą nadzieją. Wczoraj również
obijała się o ściany, ale ze śmiechu. Ponieważ, że ta
cała imprezka odbywała się u Andrew'a, przez przypadek przeszkodziły
mu i jemu chłopakowi Jerem'emu w łazience. Pierwszy raz widziały taki widok i
na pewno, nie chcą, aby to się powtórzyło.
U Lucy jest
wszystko opanowane. Nie ma żadnego incydentu z zaginionym bagażem. Ona tylko
kłóciła się z sąsiadem z pierwszego piętra, pod nimi. Zarzucał im, że są za
głośno, zakłócały ciszę nocną, ale ona wspomniała mu wrzaski "Dick nie
przestawaj!!" o pierwszej w nocy, trzy noce temu, przez jego żonę i
rzuciła w niego ciastem, ten na pożegnanie powiedział "Wariatki", a
ona pokazała mu środkowy palec, co odwzajemnił, po czym wrócił do swojego
mieszkania, aby dzielić życie z krzykatą żoną.
Teraz jeszcze smacznie śpią, a kiedy się obudzą wszystkim będzie
towarzyszył
przyjaciel "kac".
Przyjaciel "kac ".
OdpowiedzUsuńHaha, to z tym sąsiadem " Dick, nie przestawaj ! ". Haha, rozwaliłaś mnie.
Ale Adrew i jego chłopak ?? Ja chciałabym to jeszcze raz zobaczyć : DD
Pisząc to czuje się jak psychopata o__O To u mnie normalne ... xD
Cudowny rozdział ! Taki pełny humoru, aż się nie mogę doczekać dalszego ciągu !! Czekam ;*
Haha^^ świetny ; D czekam na ciąg dalszy ;D
OdpowiedzUsuńMarzena
Hahaha .
OdpowiedzUsuńKac. No nie wiem czy to taki przyjaciel . Pisząc nie wiem . Bo nie wiem . Nigdy nie miałam ... Ale widząc po innych nie jest to chyba przyjemne . Lucy i jej mania ? Czy jak to nazwać . Ona taka niegrzeczna ? ;D
Hahhaa .
A inspekcja się udała . To dobrze . Scena w łazience , ugh , nie wiem czy bym chciała to zobaczyć ? A może ... może raz .
Tak dziwnie się czyje pisząc to .. Ale cóż jestem dziwna .
O takk !
Rozdział taki pełen radości . !
I niech znajdzie wreszcie tą torbę !
; D i spotka Niall'a ;D Mniam .
Czekam na nowy rozdział ! Jutro ! I to znowu rozkaz ! ; D
Tak , to znowu ja ;D
Twoja Anonimowa . ; ***
rozdział genialny :)
OdpowiedzUsuńkiedy wreszcie spotkają one direction???
Geenialneee ;o
OdpowiedzUsuń< 3
Po raz kolejny piszę Ci - masz wielki talent !
OdpowiedzUsuńTak. Masz talent dziewczyno .
I nie zaprzeczać mi tu ! Bo będzie ... źle ! :p
Co do rozdziału to jest genialny .
Taki wesoły i śmieszny . Takie lubięę ;D
/ Malikowaa. xoxo