czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział III


Tydzień później

W ostatnie dni czerwca, mało tutaj widziane słońce gości dzisiaj w Londynie, a towarzyszy mu lekki, chłodny wiaterek. Lucy z torbami w dłoniach, aby zapełnić nowo zakupione półki, wracała do domu.
Dziewczyny nocowały u nowego kolegi Andrew'a cały tydzień, a w tym czasie wyremontowały i umeblowały całe mieszkanie. Wiele je to kosztowało i fizycznie i finansowo, ale się im udało. Jeszcze muszą dokładnie wysprzątać, każdy centymetr kwadratowy, bo w odwiedziny przyjeżdżają ich rodzice i najmłodsze rodzeństwo. Za pewne będą mówić, że nie dadzą sobie same rady w Londynie, ale one nie tracą nadziei i dalej wierzą w swoje marzenia. 
- Już jestem! - Oznajmiła brunetka, odkładając zakupy na blat kuchennej półki.
Także w miniętym tygodniu, próbowały dowiedzieć się gdzie mieszka Niall, albo przebywa, ale nie udało im się. Spotkanych ludzi nie obchodziło to.
- Jestem w łazience, za raz wyjdę!
Lucy wzięła się za rozpakowywanie. Mleko do lodówki, mąka do półki za raz przy mikrofalówce, a słodycze do półki na rogu. W mieszkaniu odległ się odgłos spłukanej wody i za raz z łazienki wyszła Elizabeth, zawiązując sznurek na biodrach, od spodni dresowych.
- Kupiłaś piwo? - Spytała od razu. Usiadła na krzesełko i pozwoliła kuzynce samej dokończyć rozpakowywać zakupy.
- Tak, ale tylko na dzisiaj. Rodzice dostaną szału, gdyby zobaczyli alkohol u nas w lodówce. - Stwierdziła, rzucając pouczające spojrzenie osiemnastolatce.
- Och, jesteśmy pełnoletnie, a oni zawsze traktują nas jak dzieci! - Zmarszczyła brwi w grymasie złości.
Dziewczyny zawsze wieczorem lubiły sobie wypić. Jak Lucy przyjeżdżała na wakacje do Elizabeth, na wieś, zawsze nocą, kiedy rodzice Wiewiórki już dawno spali, siostry również, zamykały się w pokoju i piły potajemnie. Chwały butelki do dużej szafy w ubrania, a później, kiedy nikogo nie było w domu, wyrzucały je. Dobre czasy, tak to obydwie wspominały.
- Masz jakieś nowe książki? - Osiemnastolatka spytała z zainteresowaniem, wiercąc się na krzesełku.
- Tak, leżą na moim biurku. - Odstawiła jogurty do lodówki i kiedy się odwróciła, kuzynki już nie było.
- Ale będzie czytania. - Przyniosła ze sobą wszystkie książki, zadowalając się nimi. Zaczęła czytać opisy na tylnej okładce i zastanawiać się, którą przeczytać pierwszą.
W tym czasie Lucy wzięła dwie szklanki, wrzuciła tam kilka kostek lodu, rozlała do nich resztę whisky i zalała to colą.
- Proszę. - Podsunęła drink dziewczynie, siadając na przeciwko niej.
- Ty wiesz co dobre. -  Zaśmiała się dźwięcznie, zamaczając usta w napoju i delektując się nim. - Pijaczki z nas. - Stwierdziła.
- Pijaczki... - Powtórzyła śmiejąc się.

Następnego dnia

Dziewczyny wstały wcześnie rano, przynajmniej jak dla nich dziesiąta to było "wcześnie rano", chodź rodzina miała przyjechać w okolicach południa, nie chciały być przez nich budzone. Wysprzątały jeszcze raz i powyrzucały butelki po alkoholu. Poszły kupić świeże pieczywo. A kiedy już to wszystko zrobiły wzięły się za gotowanie obiadu.

Po mieszkaniu odległo się pukanie do drzwi. Już przygotowane, aby zdać ten "egzamin" otworzyły drzwi, a za nimi ujrzały ich nie do wytrzymania rodzinkę. Mamę i tatę Elizabeth wraz z jej młodszą, sześcioletnią siostrą Margaret. Jak zawsze tata, Bob już coś mamrotał o złej jeździe mamy, chodź jeździła perfekcyjnie. Za  pewne zmieniali się co kilkanaście kilometrów. Tata i mama Lucy rozglądali się po klatce schodowej, a kiedy ich wzrok napotkał córkę od razu przeszli do przywitania się. Jej również młodszy dwunastoletni brat, Jack powiedział tylko "cześć", przybił piątkę z Wiewiórką i pobiegł na kanapę z konsolą w dłoniach.
- Wchodźcie, obiad już gotowy. - Elizabeth uśmiechnęła się zachęcająco, zapraszając ich do drewnianego stołu, gdzie czekały już dania.
Wszyscy przysiedli się do stołu, nakładając sobie porcje jedzenia.
-Jack, chodź zjedź. Zobacz dziewczyny zrobiły kurczaka, ziemniaczki, chodź. - Zachęcała go mama Amelia, klepiąc w wolne krzesełko, koło siebie.
- Nie chce mi się jeść. - Odpowiedział dalej grając.
Amelia mówiła mu, że nie jadł od czterech godzin i żeby jednak zjadł, ale on cały czas mówił "nie", więc wszyscy odpuścili sobie niepotrzebną kłótnię.
Kiedy już zjedli i mamy z własnej woli pomogły córką, posprzątać po obiedzie, ojcowie musieli dobrze przedyskutować, każdy centymetr mieszkania.
- Na jesień, dziewczynki przyjadę wymienić wam okna. - Oznajmił Bob, oczywiście tak się stanie. - Są do natychmiastowej wymiany, lato przetrwacie. - Zdecydował, siadając na kanapę, koło Garett'a.
Yhym tylko to wydobyło się z ust dziewczyn, oczywiście to nie było niemożliwe, bo jeśli przyjedzie Bob, to z nim cała rodzinka w komplecie.

Tydzień później

"Nic tak szybko nie wraca, chodź byś tego bardzo pragnął..."

To był zwariowany tydzień. Wczoraj, od dwóch tygodni, pobytu tutaj dziewczyn i znajomości ich i Andrew'a, on pierwszy raz wypił.
Mała ilość alkoholu zaszkodziła mu tak, że obijał się o ściany, miał problemy z żołądkiem i zadzwonił do swojego byłego. Przeprosił go za wszystko i zeszli się. Jeremy - bo tak miał na imię jego chłopak, przyszedł do nich, również trochę wypił. On i Andrew spędzili szaloną noc. A to wszystko plus kochanie się, nie wyglądało najlepiej.
Elizabeth nadal nie odzyskiwała swojej torby i już się żegnała z tą nadzieją. Wczoraj również obijała się o ściany, ale ze śmiechu. Ponieważ, że ta cała imprezka odbywała się u Andrew'a, przez przypadek przeszkodziły mu i jemu chłopakowi Jerem'emu w łazience. Pierwszy raz widziały taki widok i na pewno, nie chcą, aby to się powtórzyło.
U Lucy jest wszystko opanowane. Nie ma żadnego incydentu z zaginionym bagażem. Ona tylko kłóciła się z sąsiadem z pierwszego piętra, pod nimi. Zarzucał im, że są za głośno, zakłócały ciszę nocną, ale ona wspomniała mu wrzaski "Dick nie przestawaj!!" o pierwszej w nocy, trzy noce temu, przez jego żonę i rzuciła w niego ciastem, ten na pożegnanie powiedział "Wariatki", a ona pokazała mu środkowy palec, co odwzajemnił, po czym wrócił do swojego mieszkania, aby dzielić życie z krzykatą żoną.
Teraz jeszcze smacznie śpią, a kiedy się obudzą wszystkim będzie towarzyszył 
przyjaciel "kac".




6 komentarzy:

  1. Przyjaciel "kac ".
    Haha, to z tym sąsiadem " Dick, nie przestawaj ! ". Haha, rozwaliłaś mnie.
    Ale Adrew i jego chłopak ?? Ja chciałabym to jeszcze raz zobaczyć : DD
    Pisząc to czuje się jak psychopata o__O To u mnie normalne ... xD
    Cudowny rozdział ! Taki pełny humoru, aż się nie mogę doczekać dalszego ciągu !! Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha^^ świetny ; D czekam na ciąg dalszy ;D
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha .
    Kac. No nie wiem czy to taki przyjaciel . Pisząc nie wiem . Bo nie wiem . Nigdy nie miałam ... Ale widząc po innych nie jest to chyba przyjemne . Lucy i jej mania ? Czy jak to nazwać . Ona taka niegrzeczna ? ;D
    Hahhaa .
    A inspekcja się udała . To dobrze . Scena w łazience , ugh , nie wiem czy bym chciała to zobaczyć ? A może ... może raz .
    Tak dziwnie się czyje pisząc to .. Ale cóż jestem dziwna .
    O takk !
    Rozdział taki pełen radości . !
    I niech znajdzie wreszcie tą torbę !
    ; D i spotka Niall'a ;D Mniam .
    Czekam na nowy rozdział ! Jutro ! I to znowu rozkaz ! ; D
    Tak , to znowu ja ;D
    Twoja Anonimowa . ; ***

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział genialny :)
    kiedy wreszcie spotkają one direction???

    OdpowiedzUsuń
  5. Po raz kolejny piszę Ci - masz wielki talent !
    Tak. Masz talent dziewczyno .
    I nie zaprzeczać mi tu ! Bo będzie ... źle ! :p
    Co do rozdziału to jest genialny .
    Taki wesoły i śmieszny . Takie lubięę ;D
    / Malikowaa. xoxo

    OdpowiedzUsuń

Napisz co sądzisz o rozdziale, nie gryzę ;D