-Następna stacja Euston.
- Z głośników odbiegła nazwa stacji, na której miała wysiąść, więc chwyciła
rączki torby w dłonie i czekała, aż pociąg się zatrzyma.
Drzwi się rozsunęły, a ona, aż podskoczyła na widok tych
wszystkich ludzi trząchających się po peronie. Było ich mnóstwo i nigdzie nie
widziała znajomej jej twarzy.
Stała na peronie, rozglądając się, przepychając przez tłum, ale to
na nic, bo nigdzie nie zauważała kuzynki.
- Elizabeth! - Znajomy jej głos odezwał się zza jej plecami.
Odwróciła się natychmiast, z szerokim uśmiechem na twarzy, który
zawszę jej gościł, kiedy widziała ją.
- Lucy! - Odkrzyknęła, biegnąc w objęcia starszej siostry
ciotecznej.
Przytuliły się do siebie mocno. Nie widziały się odkąd starszy
bart Lucy nie zapragnął wraz ze swoją dziewczyną, odwiedzić rodziny,
czyli cztery miesiące temu.
Ojcowie dziewczyn mają trudne prace, w której nie wiedzą, kiedy
będą mieli wolny weekend, a kiedy już go mają, wolą odpocząć na kanapie, niż
jechać trzy godziny za kierownicą. Ojciec Lucy jeździ po Anglii tirem,
Elizabeth założył własną firmę budowlaną, a są zbyt opiekuńczy, aby pozwolić
córką wsiąść w pociąg i się spotkać. I właśnie kiedy Elizabeth skończyła
osiemnaście lat oraz zakończył się rok szkolny, postanowiła wyjechać, z trudem
jej się udało namówić rodziców na tak daleką podróż pociągiem, tym bardziej
samej ją przebyć. Ale jeszcze gorzej miała Lucy, mimo, że jest rocznikowo
o rok starsza od Ellie. Jej mama zgodziła się, aby wyjechała do Londynu, z dala
od domu, uczyła się tam, zamieszkała z Elizabeth, ale tata cały czas powtarzał
to samo "Nie będziesz mi jeździła sama po świecie, jesteś za młoda",
ale po kilku miesiącach proszenia, zgodził się.
- Jak ja dawno Cię nie widziałam! - Elizabeth złapała ją za rękę.
- Wypiękniałaś i... - uśmiechnęła się jeszcze szerzej - przefarbowałaś włosy. -
Zaśmiała się. - Na ciemny-brąz. Zmarszczyła brwi, dobrze się im przyglądając.
- Na orzechowy. - Poprawiła ją. - Ty Wiewióro. - Również się
zaśmiała, ukazując swoje białe, proste zęby, którym pomógł aparat na noc. Poczochrała
jej fale na głowie.
Elizabeth z natury była ciemną blondynką, a Lucy kolor włosów
miała ciemnego brązu.
Obydwie były piękne, każda na swój sposób, lecz w stu procentach
się do tego nie przyznawały, cały czas mówiły "Jestem brzydka...".
Lucy zawsze pokazywała swój styl, ubrała się dzisiaj cała na czarno i to trochę
dziwne w jej przypadku. Luźna bluzka i opinające nogi spodnie, czerwone
trampki, które pasowały do tego samego koloru paznokci.
Elizabeth zawsze ubierała się, aby było jej wygodnie i nie
wyglądało to jak bezguście, wręcz przeciwnie, zawsze wszystko było idealne.
Również, tak samo jak Lucy, luźna bluzka w biało-niebieskie paski, z kieszonką
na lewej piersi, czarne spodnie, i białe conversy, a do tego dwa bagaże w
dłoniach.
Lucy też miała torby przy sobie, co świadczyło o tym, że czekała
tu na kuzynkę całe dwie godziny i nie zaglądała jeszcze do nowego mieszkania.
- Chodź pojedziemy metrem, będzie szybciej. - Lucy machnęła
zachęcająco ręką i ruszyła, po czym dołączyła do niej młodsza kuzynka.
Wsiadły w odpowiednim czasie i usiadły na dwa wolne miejsca,
pomiędzy jakimś kolesiem w zielonej czapce, koło którego Elizabeth usiadła, a
starszego pana z laską. Położyły torby koło nóg i rozmawiały, o ty, że nie
mogły doczekać się tej chwili od ponad dwóch tygodni, a może i jeszcze dłużej.
- Dobra to tu, za raz. - Lucy wszystko wiedząca na temat ich
nowego domu ostrzegała siostrę cioteczną. - Pamiętaj ulica Chelsea trzy przez pięć. -
Oznajmiła biorąc swoje torby.
Elizabeth posłała jej pytające spojrzenie, a ona wyręczyła ją i od
razu odpowiedziała.
- Adres naszego mieszkania. - Wydukała już wstając, bo metro się
już zatrzymywało.
Obydwie opuściły stację metra i szły, nie długo do kamienicy, w
której wynajęły mieszkanie. Czynsz jest w miarę och możliwości, we dwie miały
oszczędności i pieniądze od rodziców na start. Pierwszy miesiąc będą mogły
zająć się wystrojem, a nie szukaniem pracy.
Lucy włożyła klucz do zamka, który przyszedł jej i Elizabeth
pocztą. Przekręciła go raz i drzwi były już otwarte, nacisnęła na klamkę i je popchnęła.
Nigdy wcześniej nie oglądały tego mieszkania, nikt z ich rodziny
go nie oglądał, wynajęły go przez internet, więc bały się co zastaną w nim.
-Wszystko tak jak w opisie. - Zauważyła na pierwszy rzut oka
Elizabeth. - Drewniane okna, drewniana podłoga... która skrzeczy.- Powiedziała
z niezadowoleniem, chodząc po ich nowym, wspólnym domu. - Zero mebli,
tylko kran i kibelek, same żarówki... Wszystko będziemy musiały zakupić. - Z
niesmakiem przełknęła ślinę, siadając na dużym, drewnianym parapecie.
- Chcę zobaczyć nasze sypialnie. - Z wielkim uśmiechem na twarzy
Lucy ruszyła do pierwszych drzwi, które jej wzrok napotkał. - Nie, to toaleta.
Będą miału oddzielne pokoje, w sam razy, aby umieścić w nich,
odpowiednie meble, jedynie drewniane szafy, były już wbudowane, które wyburzą,
bo się całe rozpadają.
-Biorę tą! - Brunetka krzyknęła z pokoju z trzema dużymi oknami.
W pomieszczeniu, który miał zostać sypialnią Elizabeth, były dwa
duże okna, w dwóch ścianach, jest tam również parapet, tak sam szeroki jak w salonie.
Ich całe mieszkanie mieściło małą łazienkę, nieco większą kuchnię
i duży salon oraz dwie sypialnie. Wszystkie ściany były białe i kremowe, a
drewniane podłogi były wymalowane tanią, bordową farbą.
- Jutro idziemy do sklepu meblowego. - Zaproponowała Lucy, stojąc
na środku salonu, z rękoma na biodrach.
- Najpierw do budowlanego, muszę wykorzystać lekcje taty i
wyremontować tą dziurę.
Już Lucy chciała przerwać jej zdaniem "Możemy nająć
ludzi", ale ona wiedziała co chce powiedzieć brunetka.
- Są zbyt drodzy, a my zbyt biedne, starczy nam tylko na
materiały, meble i na jeden miesiąc tutaj... a po za tym ja chcę remontować! -
Obudził się w niej jakiś gen po ojcu, który nie umie usiedzieć w miejscu, jeśli
ma okazję "budować".
Po kilku
godzinach zgłodniały, a ponieważ nie miały nic do jedzenia postanowiły pójść do
baru, a następnie do jakiegoś spożywczaka, po picie i coś słodkiego.
- Lucy gdzie moja torba?! - Zdenerwowana chodziła, szukając jej,
ale nigdzie jej nie widziała, przecież nie mogła zgubić się w pustym domu.
- Tutaj. - Brunetka wskazała na siwą torbę z zielonym logiem
firmy.
- Nie... - Potrząsnęła głową. - To twoja.
Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę.
- Moje są dwie. Ta i ta. - Wzięła w ręce dwa, czarne bagaże.
- Ona nie
jest moja. Kurde.. zgubiłam torbę! - Kucnęła, łapiąc się za głowę. Rozsunęła
zamek obcego bagażu.
- Męski
dres, buty sportowe... - Elizabeth wszystko wyjmowała po kolei. - I... wejściówka
do siłowni. - Spojrzała na zdjęcie widniejące na dokumencie.
Brawo ! Pierwszy rozdział i jesteś na szczycie świata. Pewnie kolejne rozdziały wyjdą ci jeszcze lepiej, ale ten i tak jest juz doskonały. Poradziłaś sobie ; D
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy. ;>>
Super wiedziałam , że ci się uda , nie doczekam się następnych rozdziałów!! ;D
OdpowiedzUsuńOoo świetnie sobie poradziłaś. Mam nadzieję,że następne rozdziały bd tak samo fajne jak ten .;). Czekam na następny. ;d
OdpowiedzUsuńMniam, mniam, mniam !
OdpowiedzUsuńO tak !
Och , Elizabeth zakręcona . Skąd ja to znam ?! Hę ?!
Lucy na czarno , ostatnio jej nowy look ! ; D
Wejściówka do siłowni ? idź poćwiczyć .
haha , a może ...
dobra , chyba się czegoś domyslam , pierwszy raz ! Yeah !!
ale zobaczymy ... ;D
instynkt budowlany Elizabeth . ;D
hahha .
i jeszcze moja ekscytacja po tym co mi napisałaś nie znika.
jeju , ale ty świetnie piszesz teraz ! ale się ,,wyrobiłaś'' na serio !
widzę że to opowiadanie , sensie takim piśmienniczym będzie FENOMENALNE !
mniam .
a o fabule nie wspomnę ! jeju jakie ,,mądre'' słowa =.=
przerażam siebie . ;D
hah , myślę ze się domyślasz kto to piszę . ale i tak napiszę .
Twoja Anonimowa ; ***
1 rozdział i już widzę, że będzie mi się podobać :D. Czekam na ciąg dalszy lowsów dwóch kuzynek.;) Marzena.
OdpowiedzUsuńWiedziałam ! Wiedziałam , że wspaniale zaczniesz tą historię.
OdpowiedzUsuńi wiem , że kolejne rozdziały również będą fenomenami .
Ugh ! Zazdroszczę Ci talentu .
pożyczysz mi go troszkę ? ; D
No nic , zabierasz się za czytanie kolejnego .
Weny życzę ; ^^
/ Malikowa . xoxo